wtorek, 9 grudnia 2008

środa, 3 grudnia 2008

osowa



Cale szczescie ,ze autobus ktorym jezdze do pracy spoznia sie tylko rano. Powrotny do domu jest zawsze na czas. Zimo tam na tej dzielnicy....Osowa.

wtorek, 2 grudnia 2008

Rano

Biore wlasnie udzial w bardzo ciekawym eksperymencie. Polega on na codziennym wstawaniu o tej samej porze i wykonywaniu zblizonych czynnosci przez nastepne 11 godzin kazdego dnia od poniedzialku do piatku. Pierwsza faza eksperymentu jest zupelnie nieciekawa, polega na myciu szkliwa, usuwaniu tego co w nocy zebralo sie przy oczodolach + niemrawym przezuwaniu sniadania. Emocje zaczynaja sie po wyjsciu z domu! Tuz po otwarciu drzwi od klatki schodowej dostaje poranna dawke zapachow Biskupiej Gorki(urokliwa,zabytkowa dzielnica Gdanska), nie wiem czy jest to cos specjalnie ciekawego, ale obok domu stoi piekarnia, poza tym gorka jak to gorka zawsze sciaga jakies ciekawe wiatry. Kolejnym etapem jest trasa w strone szkrzyzowania przy ulicy Okopowej. Po prawej stronie mijam kosciol protestancki, przechodze nad torami, zostawiajac po lewej stronie "gazeciarza" rozdajacego darmowe "Metro" na przystanku tramwajowym. Potem trzeb przejsc na swiatlach ,ktore sa zupelnie kiepsko zsynchornizowane. Tak wiec mam trzy "zebry" do zadeptania. Na pierwsza sposobnosc czeka sie w sumie dlugo,ale jak juz sie uda to trzeba sie spieszyc,zeby na koniec i tak zlamac prawo. Po tym wszystkim przechodzi sie obok jabloni na wysokosci Hali Gildia. Niby mozna tam kupic wszystko, a na zadnym stoisku latem 2008 roku nie mieli rozkladanej suszarki na wyprane rzeczy. W kazdym razie 2 grudnia 2008 tuz po tym jak samolot Prezydenta RP utknal w Mongolii , na wspomnianej jabloni wisza jablka. Dalej jest "tunel" przy "Locie" . Mysle ,ze na tunel bedzie trzeba poswiecic osobne opowiadanie, pomine go idac dalej,zeby wyjsc tuz pod "Lotem". Natykam sie na kolejnego "gazeciarza" i staram sie manewrowac tak ,zeby nie byc na wyciagniecie jego reki. Mniejsza z tym. Dochodze do przystanku na ktorym spedze od 10 do 45 minut w zaleznosci czy autobus 820 przyjedzie na czas. Przez te 10 do 45 minut moge sie troche poodprezac. Tuz za przystankiem jest buda z swiezymi ciastkami. Wybieram na ogol bulki maslane, chociaz zdarzylo misie raz kupic "beze" jak mi sie wspomnialo dziecinstwo i wakacje u babcie Wandzi w Bydgoszczy. Zanim na przystanek przyjdzie "pan z broda" bohater powyzszego zdjecia jak zwykle skrupulatnie i energicznie sprawi ze wokolo "Lotu" jest estetyczniej. Do budy w ktorej kupuje bulki maslanej podejdzie mamm Przemka ,ktory czeka na autobus zawozacy dzieciaki z roznymi problemikami zdrowotnymi do szkoly. Wyglada na to ze Przemek zawsze rano wcina wersje bulki Pizzy. Na przystanku pojawia sie tez Marta kolezanka Przemka. W eksperymencie nie rozmawiam z dzieciakami,ale na prawde poprawiaja humor,szczegolnie Marta ktora jak na plus minus 11 lat jest bardzo rozgarnieta. Pojawia sie w koncu "pan z broda". Czasami jest juz na przystanku zanim przyjda "nasze dzieciaki", wtedy widze jak mu sie humor poprawia gdy te przychodza. Wiem tez, ze kolega z czasow harcerskich-"Goly" widzi mnie codziennie z autobusu ktorym jezdzi do pracy. Do autobusu 820 wchodzi sie pierwszymi drzwiami,zeby powiedziec kierowcy dzien dobry, podac bilet do skasowania, albo kupic nowy.

Rusz sie!!!